Witam.

Ponieważ praktycznie każdy z nowych klubowiczów zadaje pytanie skąd właściwie wziął się pomysł na założenie klubu, jak, kiedy i gdzie powstał. Wszystkie te pytania skłoniły mnie do napisania paru zdań na ten temat.

A zaczęło się to tak…

   Jakoś na początku 1999 roku postanowiłem bliżej się zapoznać z tematem Camaro, gdzieś w sieci znalazłem ogłoszenie o sprzedaży, skontaktowałem się z właścicielem i dostałem od niego zdjęcia – zachorowałem. Co prawda wcześniej widziałem już te samochody ale nigdy nie sądziłem że można “coś takiego” spotkać w Polsce.
Po długim szukaniu jedyne co znalazłem to parę wzmianek na ten temat, kilka luźnych stron i w zasadzie nic więcej. Jedyną konkretną rzeczą była wiadomość na jakiejś grupie dyskusyjnej (chyba motoryzacja.info.pl), że ktoś nawiąże kontakt z ludźmi zainteresowanymi tymi samochodami.

Odpisałem „gościowi” że samochody bardzo mi się podobają i że bardzo bym chciał takie „coś” kupić. Oczywiście posłałem też standardowy zestaw pytań czyli ile to pali, jak drogie części, czy często się psuje itd. – brzmi znajomo? :-). Odpowiedź od Szymona otrzymałem prawie natychmiast, rzeczową i wyczerpującą, dodatkowo dostałem jeszcze kilka zdjęć w temacie palenia gumy w wykonaniu Szymona i Radka – to był szok. Jak już zebrałem szczękę z podłogi i pokazałem wszystkim w firmie (oczywiście były komentarze w stylu – „idźże głupi jesteś albo nienormalny” 🙂 ) to wiedziałem że nie mogę jeździć w życiu już niczym innym niż F-Body. Od tego miejsca zaczęła się nasza korespondencja, telefony, i pierwsze pomysły na zorganizowanie klubu. Po dwóch czy trzech miesiącach były już gotowe wstępne projekty strony, trochę artykułów i doszliśmy do wniosku że należałoby się w końcu spotkać. Wypadło to 1 maja 1999 roku. Cała drogę do Nowego Sącza miałem głowę nabitą myślami jak „to” jeździ, jak się prowadzi i jak wygląda na żywo i z bliska. Jak dojechałem na miejsce Szymon już czekał na parkingu pod dworcem. Wsiadłem do auta – opad szczeki, Szymon odpalił V-8 – totalny odjazd, pamiętał że zapytał czy chcę jechać do domu czy jeszcze gdzieś się zakręcimy. Mojej odpowiedzi sam już nie pamiętam dokładnie bo popadłem w stan totalnej ekstazy która rozwiała się po pewnym czasie tylko i wyłącznie dzięki zdjętym T-topom.

  Na początek pojechaliśmy na tzw. “jajo” w Nowym Sączu – był to jakby jajowaty mini-tor znajdujący się koło stacji LPG. W momencie jak wpadliśmy tam i Szymon zaczął kręcić kółka i ósemki poczułem że nogi i łapy zaczynają mi drżeć i jak wysiadłem żeby popatrzyć na ślady to ledwo byłem w stanie na nogach się utrzymać. Następnie pojechaliśmy na jakąś drogę i tam Szymon zaczął przypalać gumę – totalny sajgon. W pewnym momencie z naprzeciwka jechał gościu małym fiatem i wyskoczył do nas z gaśnicą bo myślał że auto się pali – przejaja. Następnie przekruzowaliśmy do niego na chatę i tam zaczęło się planowanie i ostateczne układanie formy klubu, zastanawialiśmy się czy w ogóle ma to sens i czy w ogóle cokolwiek to chwyci – nie uwierzycie ale niektóre z pomysłów są jeszcze nie zrealizowane lub były zrealizowane całkiem niedawno. Rozmyślania trwały do chwili gdy stężenie Ballenteins’a przekroczyło dopuszczalną normę i trzeba było resztę rozważań odłożyć na dzień następny.

Następnego dnia koniecznie musiałem obejrzeć dokładnie samochód, oczywiście dziesiątki pytań z mojej strony i pierwsza w moim życiu jazda takim samochodem – wszystko to pamiętam jak dziś. Po tym jeszcze tylko kilka fotek, miedzy innymi „założycielskie” zdjęcie i w drogę do domu. Tak zakończyło się pierwsze moje spotkanie z F-Body oraz oficjalne spotkanie założycielskie klubu.

Tak właśnie wyglądał klub na samym początku

   Przez pierwsze pół roku nie działo się dosłownie nic, żadnych zapisów, wiadomości, korespondencji itd. Nie marzyliśmy wtedy nawet o czymś takim jak ostatni zlot w Miedzianej Górze, jakiekolwiek spotkania klubowe (bo i z kim 🙂 ) czy jakieś konkretniejsze działania. Siedzieliśmy często po nocach zastanawiając się nad nowymi pomysłami i modyfikując strony, bywały chwile zwątpienia w sens tego wszystkiego i chwilami myśleliśmy czy po prostu to nie padnie. Jednak po pół roku w dziwny sposób zaczął się taki „ruch w interesie” że nie nadążaliśmy z odpisywaniem na maile i telefonami. Tyle w dużym skrócie. Dziś klub jest tym czym jest, żyje własnym życiem i należą do niego naprawdę wspaniali ludzie, utworzyły się znajomości i przyjaźnie. To Wy jesteście klubem , Wy go tworzycie i to Wy nie dajecie nam zapomnieć że warto w coś na prawdę wierzyć i coś kochać. Dzięki wielkie za to, bo wiemy że dopóki tacy ludzie są w klubie będzie on istniał. Na gazie…!

ps. artykuł w oryginale, lepszych zdjęć nie mamy.

Artykuł z archiwum starej strony Fbody , autor Paweł K.

Napisz komentarz